czwartek, 12 kwietnia 2012

Rozdział 8 Cz.1

Bardzo proszę jeżeli to czytasz skomentuj!

IGA:

Obudziłam się w spaniałym nastroju. W sumie to nie ma się czemu dziwić po tych wszystkich wczorajszych przeżyciach, to chyba nie realne żebym miała zły humor. Popatrzyłam na zegarek 9.10. O! długo spałam. Rozejrzałam się po pokoju, Natt już nie było. Wstałam i po cichu poszłam do łazienki. Ogarnęłam się, pomalowałam i ubrałam w TO. Poszłam do kuchni gdzie ujrzałam zgromadzenie ludowe. Harry i Patty cały czas się przytulając usiłują zrobić śniadanie. Tak to był dość zabawny widok. Liam siedzi przy stole robiąc coś na laptopie, a Lou cały czas stara się mu w tym przeszkodzić. W salonie na kanapie siedzi brzdąkający coś na gitarze Niall, któremu uważnie przysłuchuje się nieco skrępowana Natalie.Hymm... a gdzie jest Zayn? Pewnie kopci dzieś na dworze.
-Hej wszystkim.-Przywitałam się, ale niestety wszyscy byli tak zajęci tym co robili że pozostałam niezauważona. -CZEEEŚŚĆĆ!!!-Wydarłam się najgłośniej umiałam.Wszyscy, aż się wzdrygnęli i od razu spojrzeli w moją stronę.
-Cześć.-Odpowiedzieli trochę nie zgranym chórkiem. No ale wybaczę im to niedociągnięcie. W tym właśnie momencie moje rozważania przerwał tak cholernie mocny uścisk że myślałam że mi paczały wypadną. Tak to Lou się przyczepił. Nie to żeby mi to w jakikolwiek sposób przeszkadzało, ale bolesne to to było.
-Cześć kochanie ty moje najukochańsze. Ty słonko najjaśniejsze. Najsłodsza marcheweczko ty moja.-Donośnym głosem przywitał mnie Louis. I pocałował czule w usta.
-No cześć.-Odpowiedziałam. Rozejrzałam się, a wszyscy patrzyli na nas z bardzo dziwnymi minami.
-No co? To się już przywitać nie można.-Zapytał oburzony Marchewa .
-Nie no można, można. Tyle że NORMALNI ludzie się raczej tak spokojniej witają.-Powiedział Liam z wyraźnym podkreśleniem słowa "normalni".
-Ale kto powiedział, że my jesteśmy normalni.-Powiedziałam przez śmiech.
-No chyba nikt by się nie odważył.-Wtrącił Hazza.
-No tak o Louisie to my wiemy nie od dziś, ale ciebie dopiero poznajemy Iga.-Podsumował Liam.
-Ejj bo ja się czuję w tej chwili urażony..-Lou spuścił głowę.
-Oj nie martw się skarbuś ja i tak cię kocham.-Pocieszyłam go.
-No wiem.To może buzi na pocieszenie?-Nie odpowiedziałam tylko od razu go pocałowałam. Bo nie ukrywam że to uwielbiam. Jego usta są takie ciepłe i delikatne i w ogóle uhh..Jak ja go kocham!

PATTY:

Hehe wariaty moje kochane. Podczas gdy Iga i Louis się obściskiwali Ja i Hazza robiliśmy śniadanko. Właściwie to usiłowaliśmy zrobić jajecznicę. Średnio nam to wychodziło, bo cały czas byliśmy do siebie przytuleni tzn. Harry przytulał moje plecy i opierał się brodą o moje ramię. Troszkę to nie wygodne było, ale mi to w cale nie przeszkadza. Ja bym mogła tak cały dzień. Cały czas czułam na szyi ciepły oddech Harolda. Uwielbiam to, zawsze w tedy przechodzą mnie takie przyjemne dreszcze. A swoją drogą dzisiaj byłam ubrana w TAKIE coś.
-Kochanie.-Wyszeptał mi do ucha.
-Tak.
-Może byśmy gdzieś razem wyszli?
-Oczywiście, a gdzie na przykład?
-Nie wiem jeszcze coś wymyślę.
-Dobra to czekam na decyzję.
Jajecznica była już gotowa. Odsunęłam się od Harrego i podeszłam do stołu aby postawić na nim patelnię, bo nie mam zamiaru nakładać każdemu z osobna.
-Już je..-Zaczęłam mówić do Nati i Nialla ale nie zdążyłam nawet dokończysz bo oni byli już koło mnie-..st śniadanie.
-Ymmm wygląda pysznie.-Oznajmił Blondas rzucając się do nakładania sobie ogromnej porcji.
-Ej bo dla nas nie zostanie.-Oburzył się Lou.
-Spokojnie.Już więcej nie nałożę.
-No mam nadzieję.
Wszyscy zjedliśmy śniadanko,a Iga pozmywała naczynia. Teraz siedziałam na kanapie w salonie wtulona w Hazze. W pewnym momencie spostrzegam że czegoś mi ty brakuję. Tak nie ma z nami Zayna.
-Kotek, a tak właściwie to gdzie jest Zayn?-Zapytałam.
-Mam!-Wydarł się Harry.
-Co masz?
-Wiem gdzie Cie dzisiaj zabiorę.
-Gdzie?
-W moje ulubione miejsce.
-A gdzie to?
-Za miastem, zobaczysz jest super.
-W to nie wątpię, bo przecież to twoje ulubione miejsce. Ale pytałam się ciebie o coś.
-O co?
-Gdze jest Zayn?
-U nas w mieszkaniu. Zamula jakoś dziś i nie chciał z nami przyjść.
-Kurde zaczynam się o niego martwić, bo on od wczoraj jakiś taki nijaki. Stało się coś?
-Nie. To znaczy nic nam nie mówił.
-To ja pójdę z nim porozmawiać.-Wstałam z kanapy.
-Pójść z tobą?-Zapytał jakby bał się że coś mi się może stać.
-Nie wolę pójść sama. Zostań tu z nimi.-Wskazałam na resztę. Ruszyłam do domu chłopców. Podeszłam do drzwi. Były zamknięte. Dziwne, one zawsze są otwarte. Na szczęścicie mam klucze. Otworzyłam i weszłam do środka. Cisza jak makiem zasiał. Rozejrzałam się. Nikogo nie widziałam. Udałam się do pokoju Zayna. Weszłam i zobaczyłam Mulata leżącego na łóżku ze słuchawkami w uszach. Słuchał mocno głośno bo gdy weszłam od razu słyszałam dźwięki. Usiadłam obok niego i pociągnęłam za słuchawkę aby wyciągnąć mu ją z ucha. Chłopak zerwał się do pozycji siedzącej.
-Patty! Co ty tu robisz? Przestraszałaś mnie.
-Cześć. Przepraszam nie chciałam.-Odpowiedziałam.
-Dobra nic się nie stało. Po co tu przyszłaś?- Jego głoś dość dziwnie brzmiał.Taki jakby przytłumiony.
-Chciałam zobaczyć co z tobą. Coś się stało.
-Nie nic się nie stało. Dzięki za troskę, możesz już iść.- Dopowiedział z powrotem kładąc się na łóżko i zakładając słuchawki.
-O nie mój drogi tak nie będzie.-Wyrwałam mu MP4-kę.
-Ej no co ty robisz? Co?
-Nic po prostu nie lubię jak się mnie okłamuję, a już całkiem jak się mnie olewa.
-Uhh...-Westchnął niezadowolony.- To mów.
-Nie to nie ja będę mówić tylko ty.
-Ja?
-Tak ty.
-Ale ja nie mam nic do powiedzenia.-Spuścił głowę.
-Przecież widzę że masz. Co cię gryzie. Mi możesz powiedzieć. Może jakoś ci pomogę.- Spojrzeć w jego oczy i dostrzegłam jak zaczynają napływać mu łzy.
-No dobra powiem. -Przysunęłam się aby go wysłuchać.
-Bo widzisz. To jest tak że...-Przerwał na chwilkę.-Kurde głupio mi o tym mówić.
-Nie wstydź się przecież jesteśmy przyjaciółmi.
-Bo podoba mi się Iga.-O kurde tego to ja się nie spodziewałam.-Ale ona kocha Louisa i w tym jest problem. Bo ja też go kocham, ale jak brata i nie chcę go skrzywdzić. Jej zresztą też nie. Chcę żeby byli szczęśliwi, ale to tak cholernie boli kiedy na nich patrzę.-Łzy zaczęły mu płynąć po policzkach. Nie sądziłam że jest taki wrażliwy. Przecież cały czas zgrywał takiego BadBoy'a. Przytuliłam go.- Kiedy widzę jak się całują to myślę ze równie dobrze mógłbym być to ja i wtedy jest nagrzej. Co ja mam robić?- Teraz zaczął szlochać.
-Przede wszystkim nie płacz, bo i ja będę płakać, a tego nie chcemy, bo się rozmarzę a uwierz nie chciał byś widzieć mnie rozmazanej.-Zaśmiał się.-Widzisz?
-Co?
-Śmiejesz się. Czyli to nie taki koniec świata. No przestań już płakać.-Podałam mu chusteczki, które stały na stoliku nocnym.
-Dobra już przestanę.-Uśmiechną się lekko.
-A więc tak. Ty kochasz Igę, Iga kocha Lou, Lou kocha Igę, Ty kochasz Lou, Lou też Cię kocha oczywiście jak brata żeby nie było.
-No mniej więcej tak.
-Oj nie martw się. Może to tylko zauroczenie. Bo przecież aż tak dobrze to Igi nie znasz. Rozmawiałeś z nią zaledwie kilka razy. To nie znaczy że kochasz ją nad życie. A wiesz "Tego kwiatu jest pół światu."
-Heheh. Tak przedmiotowo?
-Oj tam, Oj tam.
-Ale wiesz że mówisz też o sobie.- trochę rozpromieniał.
-Oj dobra skończ już.
-O.K.
-Więc na pewno niedługo znajdziesz odpowiednią dziewczynę, która nie ma chłopaka.
-Pewnie tak. Dziękuję Patty.-Przytulił mnie.
-Nie ma za co Zaynuś.-Zdrobniłam po polsku.
-Co?
-Zaynuś.
-Hehe to śmieszne. To moje imię po polsku?
-Nie tylko je tak polsko zdrobniłam. Mogę tak go ciebie mówić jak chcesz.
-No dobra.-W tym momencie usłyszeliśmy krzyki dochodzące zza drzwi. Wyszliśmy i zobaczyliśmy reszt e towarzystwa która imigrowała teraz tutaj. Dobry wybór jest tu więcej miejsca. Weszliśmy do salonu.
-O widzę że moja kochana pani psycholog pomogła.-Uśmiechnął się do nas Harry.
-No ba.-Powiedziałam dumnie. Zayn spojrzał na Igę i na mnie.- Trzymaj się Zaynuś.- Wyszeptałam gładząc go po ramieniu.
-Dobra. Wszyscy tu zgromadzeni.-Zaczęła Natt.-Ja już muszę iść do domu.
-O niee. -Wyjęczeli wszyscy, a najgłośniej Niall. Oj tak kolejny romans nam się szykuje.
-To my cię z Patty odprowadzimy.-Zaproponowała Iga.
-Dobra to chodźcie bo się spóźnię.- Powiedziała spoglądając na nadgarstek lewej ręki. Podeszła do każdego z osobna i uściskała na pożegnanie. Gdy nadeszła kolej NIalla cała się zarumieniła i nieśmiało przybliżyła się do Blondyna. Wszyscy na nich patrzyliśmy, to na pewno jeszcze bardzie ją stresowało. Co ja gadam, ją. Nialler też się stresował. W końcu się uścisnęli, a trwało to nie dłużej niż dwie sekundy. Pomachałyśmy wszystkim i wyszłyśmy z apartamentu.Udałyśmy się jeszcze do nas aby zabrać rzeczy Natalie.

IGA:

-Ale przyjedź do nas jak najszybciej.
-Dobrze jak tylko będę mogła.
-Trzymamy Cię za słowo.
-To chodź jeszcze tu do nas.-Powiedziała Patty po czym uścisnęła dziewczynę. Zaraz po niej ja zrobiłam to samo. Pociąg przyjechał, a Natalie wsiadła do środka. Pomachała jeszcze nam odjeżdżając.
-Cieszę się że ją poznałam.-Powiedziałam.
-Ale przecież my ją znałyśmy.
-No tak, ale tak od nowa.
-No ja też. Londyn jest magiczny.-Powiedziała rozglądając się dookoła.
-Masz rację. Masz może ochotę na kawę?
-No pewnie to przy okazji ci coś opowiem.
Udałyśmy się do pobliskiej kawiarni. Była średniej wielkości i była dość przytulna. No, ale nie będę wam ty całej opisywać. Usiadłyśmy do stolika i zamówiłyśmy kawę.

PATTY:

-To co miałaś mi powiedzieć?- Zapytała Iga. Kurcze nie wiem czy mówić, czy nie. Oj dobra powiem przecież to w końcu moja najlepsza przyjaciółka i jak się mówi że się nikomu nie powie to nie uwzględnia się wtedy swojego przyjaciela. Więc może nie pójdę do piekła.
-Dobra, tylko nikomu, ale to nikomu nie mów, bo i tak ja miałam nic nie mówić.
-Spoko, ale zacznij już.
-Więc tak...Podobasz się Zaynowi.-O odetchnęłam.
-Co? Ale jak to?
-Też tak zareagowałam.
-A skąd ty to wiesz?
-Od niego, bo przecież z nim gadałam.
-A no tak. Jezu i co ja mam teraz zrobić?-Złapała się za głowę. Kelner przyniósł nasze zamówienia.
-Nie wiem. Najlepiej nic nie rób. Ciesz się Lou i nie mów mu o tym bo jeszcze tylko nam kłótni brakuje.
-Dobra nie powiem, ale mi tak głupio jakoś. Bo ja go wcale nie kocham.
-Tak wiem. Powiedziałam mu że na pewno znajdzie niedługo dziewczynę.- Posiedziałyśmy tam jeszcze trochę. Opowiedziałam Idze w szczegółach całe wydarzenie. Dowiedziałam się również że Iga też się dziś wybiera na randkę. A tak jeszcze napisał do mnie Harry:

"Zrobimy piknik. Przyjdę po ciebie o 16. Kocham Cię"- Odpisałam że się zgadzam i też go kocham. Poszłyśmy do domu,aby się przyszykować.

____________________________________________________________________

Jak się pewnie już domyśliłyście rozdział będzie miał dwie części, bo byłby za długi. Od razu uprzedzam nie mam jeszcze napisanej drugiej. Błagam was komentujcie . Naprawdę mi na tym zależy. Bardzo bym chciała zobaczyć czy wgl. opłaca się pisać tego bloga i czy ktoś go czyta, a wam to zajmie nie dłużej jak 30 sekund więc żaden wysiłek. Jeszcze raz proszę!
Dziubaski,
Patrycja:*

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 7

PATTY:

Tak, zakupy to jedno z moich największych hobby. Chodziłyśmy po centrum handlowym całe załadowane torbami. Raczej się tam nie nudziłyśmy, no bo jak można się nudzić na zakupach? Chyba się nie da, ale byłyśmy już trochę zmęczone bo trochę czasu tam spędziłyśmy.
-Dobra. Ja już wymiękam.-Powiedziała zmordowana Natalie.
-To chodźmy gdzieś odpocząć i się czegoś napić.-Zaproponowała Iga.
-To chodźmy do Milk Shake City.-Rzuciła Nat, która w tym momencie nagle rozpromieniała. Po jej reakcji można było wywnioskować że uwielbia to miejsce. Zakłopotana Iga spojrzała na mnie, a ja bez słów ją zrozumiałam. Kiwnęłam lekko głową na zgodę. Przecież chłopcy uwielbiają to miejsce i na pewno wyjście na miasto nie obyło by się bez wstąpienia tam.
-No dobra.-Odpowiedziała. Niepewnym krokiem podążyłyśmy za Natalką. "Żeby ich tam nie było, żeby ich tam nie było, żeby ich tam nie było..." mówiłam sobie w myślach. Byłyśmy już obok. W pewnym momencie usłyszałyśmy piski niedużej grupki dziewczyn zgromadzonych przed wejściem. Serce zaczęło mi bić szybciej "Mój drogi Boże żeby to nie byli oni". Przechodząc obok, a właściwie przeciskając się obok fanek spojrzałam w ten tłum i wydawało mi się że widzę białą czuprynę Niall'a. O nie! "Tylko nie wychodź, tylko nie wychodź.." Co ja mam dziś z tymi modlitwami ?Przepchnęłyśmy się i weszłyśmy do środka. Ufff.... Nie wyszedł... A Natalka nikogo nie zauważyła. Spojrzałam na Igę, a ona z przerażoną miną siadała do stolika.
-Kto to był, że te dziewczyny tak piszczały?-Zapytała Natalie. No nie miałam nadzieję że nie zapyta. No dobra trzeba coś wymyślić.
-Nie wiem, pewnie jakiś boysbandzik.-Odpowiedziałam z lekkim oburzeniem.
-Ta. Dziewczyny na widok takich to sikają.-Skomentowała Iga, a ja starałam się zachować powagę.
-To wy nie lubicie boysbandów?
-No jakoś nie specjalnie.
-To co zamawiamy?-Przerwałam im żeby zakończyć temat.-Ja chcę Twix'a. Dziewczyny na razie nic nie odpowiedziały tylko uważnie przyglądały się menu. Ja siedziałam jak na szpilkach. Co chwilę wyglądałam za okno, aby zobaczyć co się tam dzieje. Wzięłam telefon i napisałam do Nialla:
" Tylko nie wchodźcie do środka!!!!"
Po chwili w oknie zobaczyłam zaglądającego do nas i machającego mi Niallera. Smile od ucha do ucha i dalej stoi i macha. "Boże dopomóż". No w końcu zobaczyłam ze mi odpisuje.
-" Może jednak wejdziemy, może być śmiesznie"
-"Nie ja nie potrafię dobrze kłamać"
-"No ok to papa :("
Teraz jeszcze raz mi pomachał, tym razem na pożegnanie i się oddalił. Po chwili zobaczyłam przechodzącą całą piątką. Kamień spadł mi z serca, ale tak nie do końca bo nigdy nic nie wiadomo co takim wariatom może wpaść do głowy.

IGA:

Siedziałyśmy pochylone nad menu. Gdy już zdecydowałam że jednak wolę śmietankowego, podniosłam głowę do góry i zobaczyłam zapatrzoną w coś za oknem przyjaciółkę(Dodam że my siedziałyśmy plecami, a ona przodem do okna) Już miałam się pytać co tam widzi, ale coś mię tchnęło że przecież to może być któryś z chłopców. Patty tylko wywróciła oczami. Tak to na pewno któryś z chłopców. Obejrzałam się,ale nikogo tam nie było. W tym momencie Natalie podniosła wzrok i obróciła się w stronę w którą patrzyłam. No dlaczego teraz? Właśnie całe wesołe One Direction przemaszerowało obok okna. Wrrr..
-Czy wy widziałyście!!- Natalie zaczęła się drzeć.
-Trochę ciszej! Ludzie się patrzą. -Uspokoiła ją Patty.
-Ale widziałyście?
-Ale co?-Postanowiłyśmy udać głupie.
-Jak to co 1D.
-Yyyy kogo?
-To wy ich nie znacie!!O wy grzeszniki jedne!! Jak można ich nie znać?
-Normalnie.To co chcecie?-Zapytałam wstając.-Ja stawiam.
-Ja średni Twix.-Powiedziała Pat.
-A ja mega Nutella z dodatkami..hymm mogą być marschmallows'y.- Zacieszyła Nati. Patty z miną WTF spojrzała na Natalie, z resztą ja tak samo.
-I ty masz zamiar to wypić i nie wymiotować?
-No tak.
-No to ja cie podziwiam dziewczyno.
-Ależ dziękuje ci bardzo.
Udałam się do baru i złożyłam zamówienie. Już po chwili bardzo miły pan podał mi napoje.
-Dziękuję.
-Ależ proszę bardzo. Smacznego!

PATTY:

Iga wróciła, na szczęście bo udawałam że pisze sms'y żeby Natalie o nic się nie pytała. Ja mam mały problem z kłamaniem komuś w twarz. Ludzie zawsze rozpoznają kiedy to robię. Podobno się czerwienię w okolicach skroni O.O Tak wiem to dziwne, ale już tak mam.
-Yyymmm!!! Jak ja to kocham!!- Powiedziała Natalie po wypiciu pierwszego łyka. Ja też spróbowałam swojego. Tak ona ma rację są wyśmienite.
-Tak jest boski. Uwielbiam Twix'y.
-Tak ona je naprawdę kocha. Zawsze ma przy sobie co najmniej dwa.-Dopowiedziała Iga.
-O to tak jak Harry. Ten z One Direction.- Tętno, tętno, moje tętno. Opuściłam wzrok bo zaczynałam czuć jak robię się czerwona. Iga chyba to zauważyła bo zmieniła temat.
-Która jest już godzina Natalie?-Zapytała.
-Jest 16.30 a co?
-A to że mamy iść do naszych chłopaków wieczorem.
-A no tak.
-No więc musimy się zbierać.
Wyszłyśmy z lokalu. Ja dalej się nie odzywałam. Nerwowo się rozglądałam czy przypadkiem nie ma tu gdzieś chłopaków. Na szczęście ich nie było. Poszłyśmy w stronę hotelu.

IGA:

Weszłyśmy do pokoju. Wszystkie zakupy zaniosłyśmy do swoich pokoi, a Natalie do mojego, bo ustaliłyśmy że będzie spała u mnie, ponieważ Patty się strasznie rozpycha. Rozpakowałyśmy wszystko i poszłyśmy do kuchni coś przekąsić. Skończyło się na tym, że zjadłyśmy po nektarynce i posiedziałyśmy pół godziny plotkując i zastanawiając się co na siebie założymy. Każda wymieniała rzeczy w które się ubierze. Przyszła kolej Natalie.
-A ty w co się ubierasz?-Zapytałam.
-No głupio się pytasz, przecież wiesz że w to co kupiłam.
-A no tak zapomniałam, że tu nie mieszkasz.-Palnęłam się w czoło.
-Nati ty się nie dziw to jest cała Iga i jej Chiński zapłon.-Skomentowała Patty.
-Heheh. -Zaśmiała się, a ja zmierzyłam Patty wzrokiem mordercy.
-No bardzo śmieszne. -Powiedziałam oburzona.
-Co ja tylko fakty stwierdzam.- Dopowiedziała. -Dobra ja zajmuję łazienkę!-Wydarła się i pobiegła w jej stronę. My w tym czasie poszłyśmy naszykować ubrania. Piętnaście minut później Natalie zajęła łazienkę, to znaczy ja ją przepuściłam, a nie tak jak Pat wepchałam się przed nią. Wszystkie byłyśmy już gotowe ja miałam na sobie TO, Patty TO, a Natalie TO. Wyszłyśmy z apartamentu zamykając za sobą drzwi. Swoją drogą była już 18.20.

PATTY:

Przełknęłam ślinę i chwyciłam za klamkę lekko popychając drzwi. Weszłam do środka, a za mną Iga i Natalka. Do moich uszu dobiegały ciche dźwięki gitary. Chłopcy chyba nas usłyszeli bo przestali grać. Poszłam wolnym niepewnym krokiem do salonu i w tym momencie zaczęli grać WMYB. No tak wariaci. Wszyscy zaciesze od ucha do ucha, tylko Nat stoi i zbiera szczękę z podłogi. Nic nie mówiła tylko słuchała piosenki i uważnie przyglądał się chłopcom. Gdy ci przestali grać Natalka odwróciła się do na z miną rodem z horroru.
-Co to ma wszystko znaczyć?! Czemu mi nic nie powiedziałyście. I jeszcze w dodatku udawałyście że ich nie znacie!! Zabije was!!- Wrzeszczała Nati. My z Igą tylko spojrzałyśmy na siebie i już leżałyśmy na podłodze wijąc się ze śmiechu. Po jakiejś minucie ogarnęłyśmy się i wstałyśmy. Natalie podeszła najpierw do mnie potem do Igi i walnęła nas w ramiona.
-Dobra to może nas przedstawicie?!- Powiedział zniecierpliwiony Louis.
-Więc Natalie to jest Harry mój chłopak.-Powiedziałam, a dziewczyna tylko wytrzeszczyła oczy i podała mu rękę.
-Bardzo mi miło.-Powiedział Harry.
-To Liam, Zayn, Louis i..
-Niall - Blondas przerwał mi podając rękę Nat.
-Miło mi was poznać.-Powiedziała do chłopców.- Normalnie nie wierzę, że jesteście tu dopiero kilka dni i już zadajecie się z One Direction. Ja tu siedzę dwa lata i nigdy wcześniej ich nawet na żywo nie widziałam.-Powiedziała już do nas.
-No widzisz jakie my mamy szczęście.
-Iga,a który to twój?-Zapytała. Iga się zaczerwieniła i opuściła wzrok.
-Aha.. dobra rozumiem.-Powiedziała Natalie.Ale Louis podbiegł do Igi i ją przytulił.
-Zaraz! Zaraz! To ja jestem ten jej.-Oznajmił dumnie. Iga się uśmiechnęła.A wszyscy zaczęli bić brawo i gwizdać. A nasze gołąbki zanurzyły się w namiętnym pocałunku.

IGA:

Jezu jaka ja jestem szczęśliwa. No to pierwszy pocałunek mamy za sobą. Jakie to jest cudowne. Liczyłam na coś bardziej romantycznego, ale i tak było idealnie. Oderwałam się od ciepłych ust Lou i spojrzałam na resztę. No nie wierzę, oni wszyscy też się cieszą moim szczęściem, naszym szczęściem. Tylko Zayn patrzył się na nas z bardzo dziwną miną , ale dobra nie będę dociekać może po prostu ma zły dzień.
-Słuchajcie wszyscy mam pomysł!- Harry przerwał moje rozmyślania.
-Już się boje.-Skomentowała Patty, a wszyscy wybuchli śmiechem.
-Nie naprawdę nie masz się czego bać kotku.- Spokojnym i opanowanym głosem powiedział lokowaty. -Pójdźmy do Luna Parku!!-Krzyknął teraz z radością pięciolatka.
-TAKK!!- Krzyknęliśmy zgodnie. My usiadłyśmy na kanapie,a chłopcy poszli zabrać najpotrzebniejsze rzeczy.
-Gratuluję!-Powiedziały chórkiem dziewczyny.
-Dziękuję.-Odpowiedziałam.- Natalie?
-Tak?
-Podoba ci się któryś z chłopców?- Zapytałam.
-A musicie to wiedzieć.-Powiedziała troszeczkę zmieszana.
-Nie nie musimy, bo ja już wiem.-Powiedziała Patty.-To Niall prawda?
-Skąd wiedziałaś?
-Bo ja się znam na ludziach.-Zaśmiała się. -Nie tak na serio to wadziłam jak na niego spoglądasz to on odwraca wzrok, a jak on na ciebie to ty odwracasz i tak w kółko.
-Oooo jakie to słodkie.-Skomentowałam.
-Co jest takie słodkie?-Zapytał Harry wchodzący do pokoju.
-Ty kotek.-Odpowiedziała Patty podchodząc do niego i całując go w policzek.Po chwili wszyscy chłopcy byli już gotowi i wyruszyliśmy w drogę. Ja szłam z Lou za rękę. Nie ukrywam że mi to baardzoo pasuje. Patty z Hazza. Natalka rozmawiała z Liam'em i Niall'em, tylko Zayn szedł z tyłu. Nikt go nie zaczepiał bo wiadomo, że jak ktoś jest przybity próbując go pocieszyć pogarsza się tylko sytuację. Dotarliśmy na miejsce. Kupiliśmy bilety wstępu oczywiście za wszystko zapłacili chłopcy. Cały czas przytulałam się do Lou.
-Louis?
-Co?
-A ty się mnie nie wstydzisz? Bo ja się tak do ciebie przytulam i w ogóle.
-Nie no coś ty! A niby dlaczego miał bym się Ciebie wstydzić?
-No bo ty taki mega sławny jesteś, a ja zwykła szara dziewczyna i w dodatku z Polski.-Opuściłam głowę. Louis ujął moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował mnie w usta.
-Czy to wystarczy na dowód że cię ciebie nie wstydzę? Co ci do głowy przyszło?
-Tak to wystarczy.-Ponownie złapałam jego rękę i poszliśmy w stronę kolejki górskiej.

PATTY:

-Teraz kolej na Rollercoastera!-Krzyknęłam uradowana. Jednak Harry nie był do końca zadowolony.-Coś się stało kotek?
-Nie nic.-Odpowiedział.
-Przecież widzę. Mi możesz powiedzieć.
-No bo ja się boje Rollercoasterów- Zasmutał.
-Ooo..Nie bój się będę przy tobie.-Oznajmiłam , przytulając go.
-No dobra przekonałaś mnie.
-No widzisz.-Ustawiliśmy się do kolejki.
-A tak swoją drogą czy to nie ja powinienem to mówić?
-Oj tam oj tam. Widzisz dopełniamy się.
-O tak.-Powiedział po czym cmoknął mnie w usta.

3 GODZINY PÓŹNIEJ

Juppi jak było super. Chłopcy odprowadzili nas pod drzwi i się z nami pożegnali. Weszłyśmy do domu i rzuciłyśmy na kanapę wszystkie miśki, które wygrali dla nas chłopcy. Zgadnijcie kto wygrał tego dla Natki? No oczywiście że Nialler. Tak oni są tacy słodcy razem. No może jeszcze nie razem, ale od czego mają mnie. Pewnie Iga będzie miała coś przeciwko, ale ja im pomogę w tym związku. Każda po kolei się wykąpała i udałyśmy się do łóżek. Ja jeszcze zajrzałam na tt i co tam ujrzałam? W ciągu jednego dnia przybyło mi około 2 tysięcy followersów. Niby jak to możliwe? Tak magiczna moc internetu. Wystarczy wyjść na miasto z kimś znanym i już wszyscy cię kochają, albo nienawidzą. Przeczytałam kilka wiadomości, których też była masa. Brzmiały one mniej więcej tak: "OMG dziewczyno jeżeli Harry Cię kocha to ja też" lub "Zginiesz " "Zostaw go w spokoju". W sumie zawsze obchodziło mnie to co mówią o mnie inni , ale dziś już nie miałam siły na rozmyślanie nad tym. Napisał jeszcze tylko" Jest super i nie zamierzam tego zmieniać tylko przez to, że mnie nienawidzicie. +Dziękuję reszcie , która pisze do mnie te ciepłe słowa." Odłożyłam laptopa i zasnęłam.

___________________________________________________________________

Tak przepraszam że tyle czekałyście, ale brak czasu;(( Postaram się poprawić.