poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 11

PATTY:
Całe popołudnie minęło niezwykle spokojnie. To, aż dziwne, ponieważ przyzwyczaiłam się już do ciągłego zamieszania. Cały czas szykowałyśmy się do wydarzenia, które nas czekało dziś wieczorem. Byłam kompletnie zestresowana. Siedziałam w salonie i usiłowałam pomalować sobie paznokcie. Taa... jasne chyba całe palce. Wszystko dookoła było w  lakierze.
-Nie no spoko..., a ja chciałam cię prosić żebyś mi Mani zrobiła, ale chyba podziękuję..- Usłyszałam głos Igi, która stała za mną i przyglądała się moim zmaganiom- Ej! Nie stresuj się!- Powiedziała.
-Ja się wcale nie stresuję.- Skłamałam.
-Ta właśnie widzę.-Wskazała na moje dłonie.- Normalnie mnisi spokój. Przecież zawsze robisz to w pięć minut i nie sprawia ci to kłopotu.
-No dobra! Masz rację, ale jak tu się nie stresować? W życiu nie miałam do czynienia z taką sytuacją.- Wyżaliłam się.
-No ja też nie. Ale raz kozie śmierć.
-Ta no właśnie tylko raz i to jeszcze na oczach tych wszystkich ludzi.
-No cały świat nas będzie oglądał.
-Nie pomagasz!- Skarciłam ją wzrokiem.
-Oj, ja tam się tylko boje jak ja będę wyglądać na tych wszystkich zdjęciach z zaskoczenia. Przecież ja jestem taka nie fotogeniczna.
-No ja też. Zawsze na takich wyglądam jak jakaś nie wiem, mumia czy co gorsza zombie.
- No bez przesady, nie jest tak źle.- Próbowała mnie pocieszyć.
-Dobra ja to zmywam i zaczynam od nowa, a jak mi wyschną, to cię zawołam.
-O.K. to ja idę się czesać.- Powiedziała oddalając się.

IGA:
Uczesałam włosy i zrobiłam Mani. Patty tak samo była juz prawie gotowa. Obie miałyśmy na głowie koki, z tym że mój był taki zwykły i ulizany, a jej pięknie uwydatniał loki. Oczywiście zapewniała mnie że jest śliczny, ale może tylko tak mówi, bo nie wypada inaczej...
Ubrałyśmy się w kreacje i usiadłyśmy aby poczekać na chłopców. Niebawem zadzwonił dzwonek. Wstałyśmy z kanapy i otworzyłyśmy drzwi.
-WOOOW!!!- Przeciągnęli.
-Nie wiedziałem że moja dziewczyna jest, aż tak piękna.- Odparł Louis.
-Oj, przestań, bo się zarumienię.- Odpowiedziałam lekko zawstydzona.
-A ty?! Nic nie powiesz!?- Patty z wyrzutem zapytała Harry'ego. Chłopak stał z otwartą buzią i nie odrywał wzroku od ukochanej.
-Przepraszam, ale mowę mi odebrało. Boże, jesteś cudowna, ślicznie wyglądasz...A właśnie! To dla Ciebie!- Wyciągnął rękę, w której trzymał bukiecik czerwonych róż. Ja tez taki dostałam, z tym że od mojego wybranka. Wróciłyśmy się i włożyłyśmy kwiaty do wazonu. Chłopcy wzięli nas pod ramiona i wyszliśmy z Hotelu. Jak na gwiazdy przystało na imprezę zawiozła nas limuzyna.

PATTY:
No i jesteśmy na miejscu! Mam nogi jak z waty, z moje dłonie się trzęsą. Co tam dłonie! Cala się trzęsę i jak przypuszczam wyglądam teraz jak mokra tchórzofretka. Razem z Igą stoimy na miejscu dla VIP'ów znajduje się ono tuż przy ogromnej bramie Parku Rozrywki.
Nerwowo ściskam rękę Igi. Nagle oślepia mnie blask fleszy tych wszystkich lustrzanek.  No muszę przyznać maja niezłe mignięcie. Z dala dostrzegam jak na czerwonym dywanie pojawia się piątka najcudowniejszych istot na świecie. Idą powoli rozglądając się na wszystkie strony, maczając pociesznie do widzów i za razem obdarzając ich widokiem pięciu pięknych śnieżno białych rządków zębów. Stanęli przed bramą. Jakaś cudownie przyodziana kobieta, a właściwie dziewczyna wręczyła im pięć par ogromnych nożyczek. Gdy odchodziła na bok zdążyłam zauważyć jak Zayn wodzi za nią wzrokiem. Na naszych twarzach mimowolnie pojawiły się uśmiechy.
-"Ladies and gentlemen..."- Jakiś doniosły głos przerwał nam przyglądanie się tej pięknej scenie. -Zebraliśmy się tutaj, aby wspólnie uczcić otwarcie największego, najwspanialszego, najbardziej spektakularnego Luna Parku Świata ! Pomogą nam w tym bożyszcza wszystkich nastolatek One Direction!- A teraz pisk, pisk i jeszcze raz pisk! Wszyscy piszczą.- Tak więc chłopcy na trzy! RAZ! DWA! TRZYYY!- wszyscy razem odliczaliśmy.- No i to by było na tyle! - Głos znowu przemówił.- Dziękujemy Do widzenia!- W tym momencie wielka cisza.- Nie no tylko żartowałem, a zatem VIP'ów prosimy o skierowanie się na prawo do sali bankietowej, a resztę gości na lewo i zapraszamy do ZABAWY! Dziś i tylko dziś wszystkie atrakcje są darmowe.Tłum rzucił się w stronę bramek wejściowych, a my spokojnie podreptałyśmy na salę. Oczywiście przy wejściu nie obyło się bez okazywania plakietek, bo przecież my to na pewno kolejne napalone psychofanki. W końcu weszłyśmy. Naszym oczom ukazała się pięknie ozdobiona ogromna sala, utrzymana w odcieniach czerwieni, srebra i czerni.  Przy ścianie stali chłopcy czekając na nas. Zmierzyłam ich wzrokiem i zatrzymałam się na Niall'u, który wyglądał jakby od kilku godzin trzymał siku.
-No dobra możesz iść.-Powiedział Liam, wprawiając tym samym blondasa w nieokiełznana radość. Odwrócił się na pięcie i zaczął biec w stronę.... no zgadnijcie czego? Tak, tak jedzenia, a Dokładniej wielkiego szwedzkiego stołu z fontanną czekolady.
-Czekolaaadaaa!!- Darł się na cały regulator. A paparazzi nie przestawali robić mu zdjęć.
-Boże, ale wstyd.- Jękną Daddy robiąc face palma. W tym momencie do naszych uszu dotarł przeraźliwy hałas, gruchot i śmiech wszystkich zgromadzonych. Obejrzeliśmy się za siebie i co się nam ukazało? Niall leżący na połamanym stole cały oblany gorącą czekoladą, a wokoło niego pełno owoców. Nie wytrzymaliśmy.- Hhahahhahah! -Wybuchliśmy śmiechem i zamiast iść mu pomóc staliśmy i się nabijaliśmy.
-Boże! Debilu!-Darł się Louis!-Hhaha!Jak ty wyglądasz?- Dogadywał mu. Jednak ten zdawał się nie przejmować i oblizywał czekoladę z rąk.
-Wstawaj!!- Liam się już naprawdę wkurzył.- Czy ty jesteś zdrowy?
-Dobra Li już przestań! Nie zdążyłem wyhamować.- Tłumaczył się.
-Ta jasne! Zawsze musisz narobić jakiegoś przypału?- Zapytał podając mu rękę.
-No przepraszam.- Wydukał ze spuszczoną głową.
-Dobra już. Idź się przebrać.- Powiedział stanowczo, wskazując palcem miejsce do, którego ma się udać. Muszę przyznać że takiego złego jeszcze Liama nie widziałam. Troszkę mi szkoda Małego.

IGA:
Sytuacja po nieszczęśliwym wypadku trochę się uspokoiła. Wszystkie szkody zostały naprawione i mogliśmy już na spokojnie się poczęstować. Następnie chłopców poproszono na ścianę, aby ci pozowali do zdjęć, a my miałyśmy chwilkę wytchnienia. Udałyśmy się do ubikacji w celu przypudrowania noska. Troszkę nam to zajęło i w tym czasie chłopcy już skończyli.
-Hej piękne!- Przywitali nas zgodnie. Podchodząc do nas bliżej.
-No hej!- Odpowiedziałyśmy.
-To co teraz robimy? -Zapytałam.
-Jak to co ? Idziemy się zabawić!- Wykrzyczał Hazza, a wszyscy parzyli po sobie z dziwnymi minami.- Zboczeńce!- Wydarł się.- Nie o to mi chodziło. Miałem na myśli Luna Park.
-Taa dobra, dobra... Ja tam już wiem co ty Kotuś miałeś na myśli..- Lou wymruczał mu do ucha. Kolejna fala śmiechu. Cała noc minęła nam na zwiedzaniu atrakcji i obżeraniu się smakołykami. Niczym się obejrzeliśmy byliśmy z powrotem w swoich pokojach. Wykąpałyśmy się, a z racji tego że było grubo po 4 poszłyśmy od razu spać. Zapewne jutro, też czeka nas wiele przygód, bo znając chłopaków...
______________
Taa... niby taki miał być zaje*****, a tu taka dupa. Dobra nie przedłużam. Proszę komentujcie!

Dziubaski:**
Patrycja.

1 komentarz:

  1. Nareszcie! Naprwde fajny rozdział :). Mam nadzieję, że następny niedługo :D

    OdpowiedzUsuń