niedziela, 27 maja 2012

Rozdliał 9

PROSZĘ WAS Z CAŁEGO SERCA KOMENTUJCIE! Ostatnio, gdy Was oto prosiłam było jeszcze mniej komentarzy niż poprzednio, także postarajcie się tym razem. Naprawdę nic was to nie kosztuje, a dla mnie znaczy tak wiele. Apeluję także o czytanie notek pod rozdziałami.

PATTY:
Ahh.. Obudziłam się w ramionach mego ukochanego i to w dodatku w chyba najpiękniejszym miejscu na ziemi. Obróciłam się delikatnie, aby spojrzeć na jego twarz. Wygląda tak słodko kiedy śpi. Mogła bym się gapić na niego godzinami, ale od czasu do czasu mógłby mnie obdarzyć tym, jego nieziemskim spojrzeniem. Harry otworzył oczy jakby wiedział o czym teraz myślę.
-Witaj Królewno.- Szepną niskim zaspanym głosem.- Jak się spało?- Podniósł się do pozycji siedzącej.
-Wspaniale.- Cmoknęłam bo w usta.- Dziękuję Ci Harry.
-Za co?- Zapytał.
-Jakbyś nie wiedział. Za wszystko co dla mnie zrobiłeś i za to że po prostu jesteś.
-Nie ma sprawy.-Zaśmiał się.- Chcesz może śniadanko do łóżka?
-Nie dziękuję, nie mam ochoty nic jeść, chyba tylko wypiję kawę.
-Jak wolisz.- Wstał i znikną za drzwiami. Ja udałam się do łazienki, ogarnęłam się i ubrałam, ponieważ jak się okazało moje szczęście zadbało o to abym miała ubrania na zmianę i wczoraj sam wszedł do naszego mieszkania i wziął dla mnie zestaw, który sam skompletował. Mogę oficjalnie stwierdzić iż gustu mu nie brakuje ponieważ wybrał mi TO. Wyszłam i wypiłam przygotowaną dla mnie kawę. Harry spakował wszystkie nasze rzeczy i byliśmy gotowi do drogi.
-Troszkę mi szkoda, że musimy stąd wyjeżdżać, tu jest cudownie.- Powiedziałam przytulając się do Hazzy.
-Obiecuję że jeszcze kiedyś tu przyjedziemy.
-Dziękuję.-Pocałowałam go w policzek. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Jechaliśmy już jakieś pół godziny i jak zwykle tematów do rozmowy nam nie brakowało.
-Harry? A tak właściwie to dlaczego wy nie jeździcie po jakichś wywiadach, galach, koncertach itp.?
-A co masz już mnie dosyć?
-Nie, oczywiście że nie, ale zawsze mi się wydawało, że sławni ludzie mają zabiegane życie.
-Bo mają. My też mamy, ale przecież każdemu należą się wakacje i my sobie takie zafundowaliśmy na całe dwa miesiące.
-O to super. Więc nie muszę się martwić,że nie będzie cię godzinami w domu?
-Nie absolutnie nie masz się czym martwić.-  Rozmawialiśmy tak jeszcze około godziny, aż wreszcie byliśmy na miejscu. Poszliśmy do domu. Od razu w progu przywitały nas piękne zapachy.

IGA:
Stałam przy kuchence i mieszałam w garnku, gdy usłyszałam jak ktoś szamota się w korytarzu. Ubrana dziś byłam w TO.
-Pewnie Loczki wróciły.-Powiedziałam.
-Że kto?-Lou rozejrzał się dookoła.-Loczuś mój kochany?
-Tak! To ja BooBear!- Usłyszałam głos Harolda. Panowie rzucili się sobie w ramiona, a ja z Patty tylko się z nich śmiałyśmy.
-Co tu tak pachnie?- Zapytała Patty
-Robimy obiadek!!-Krzyknął mój towarzysz zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć.
-Widzisz, Patty jak udają że potrafią gotować. Hehe- Harry powiedział półgłosem do ucha swojej dziewczyny. Lou staną na baczność na środku kuchni.
-Czy ktoś!!- Uniósł głowę do góry.- Ośmielił się stwierdzić, iż brak nam talentu kulinarnego!?- Powiedział, a właściwie wykrzyczał wymachując przy tym chochelką, którą trzymał w ręce. Wyglądało to komicznie ,ale co nikt tu nas nie będzie obrażał, więc stanęłam obok niego.
-Właśnie.- Dodałam z poważną miną. Patty i Hazza stali nieruchomo z minami,jakich jeszcze u  nich nie widziałam(ale były dość dziwne)mam pomysł! Uhuhuhu!- No jak jesteście tacy mądrzy to się z nami zmierzcie!
-Dobra!- Powiedzieli zgodnie przybliżając się do nas na taką odległość że prawie stykaliśmy się nosami.
-Dobra!
-Dobra!
-Dobra!
-To kiedy i na co?- Zapytał Patty?
-Dziś. Kulinarny pojedynek.
-Dobra! Będę waszym sędzią! Nie proście już dłużej, zgadzam się.- Usłyszałam głos dochodzący zza moich pleców. Stał tam zacieszony Niall konsumując jakieś ciastka.
-Dobra!- Zgodziliśmy się.
-Ale najpierw to zjedzmy porządny obiad.- Powiedziałam.
-Jestem za. -Powiedział Niall podchodząc do kuchenki.-O kurczaczek! Kocham kurczaczki!- Skomentował. Podaliśmy do stołu i wszyscy usiedliśmy. Przyszli jeszcze Liam i Zayn ,ale zaraz po zjedzeniu wybyli z powrotem.
-Dobra Blondas to ty idź gdzieś na miasto żeby było uczciwie, a my się zabieramy do roboty.- Powiedziała Patt. Zrobił co kazała.Ja i Lou pobiegliśmy do naszej kuchni, a Patty i Harold do kuchni chłopaków.

PATTY:
Jezu pojedynek kulinarny? Iga to ma pomysły. No, ale może być śmiesznie.
-Hazza, tak właściwie to co my mamy robić?- Zapytałam.
-Nie mam pojęcia. Chodź to się zapytamy.- Wyszliśmy  na hol i jak się okazało w tym samym momencie wyszli też nasi przeciwnicy.
-Co my mamy tak właściwie robić?- Zapytałam.
-Właśnie my też mieliśmy się pytać.-Powiedział Louis.
-To może desery?- Zaproponowała Iga.
-O super! To narka!- Powiedziałam. Wróciliśmy do kuchni.-Buhahahaaha no to mamy asa w rękawie.-Powiedziałam zacierając ręce tak aby wyglądało to złowieszczo.
-Co masz na myśli?- Zapytał zdziwiony Lokowaty.
-Uwielbiam robić desery, tak samo jak moja mama i znam przepis na jej popisowy przysmak.
-Jest! To co ci będzie potrzebne?
-Nie co mi będzie potrzebne, panie ładny, tylko co NAM będzie potrzebne.
-No tak, tak.-Pokiwał głową. Ja wymieniłam wszystkie składniki i jak się okazało większość mieliśmy w domu. Hazza poszedł po resztę brakujących,a ja zabrałam się do roboty.

IGA:

Dobry pomysł miałam z tymi deserami. Mam jeden sprawdzony. Jestem pasjonatką Tiramisu tak więc je zrobimy. Nie będzie to zwykłe Tiramisu ale z owocami. Na szczęście posiadamy wszystkie składniki. Zabraliśmy się do pracy. Ja mieszałam składniki na biszkopt, a mył i kroił owoce. Po upływie kilkunastu minut ciasto się upiekło, pozostała tylko masa i połączenie wszystkiego w całość. Powoli miksując dodawałam kolejne składniki. Niczym nie zmącona cisza w towarzystwie Louisa to bardzo dziwne więc coś się święci. Odwróciłam się i dostałam czymś prosto między oczy. Była to mąka. Nie pozostałam dłużna i też rzuciłam w niego i tak rozpętała się pierwsza mączna wojna światowa. Mąka w ustach, mąka we włosach, mąka wszędzie. Cała kuchnia w mące. Biegłam uciekając od Lou i nadepnęłam na łyżkę, która wylądowała na podłodze. Poślizgnęłam się i upadłam na Marchewę, a ten na podłogę jak domino.
-Ałła!-Wrzasnął mi prosto do ucha.-Złaź ze mnie,nie ważysz 5 kilo.
-O nie nikt mi nie będzie mówił że jestem gruba!- Wstałam otrzepałam się i wzięłam garść mąki i z gracją wtarłam ją w twarz Tomlinsona.
-O nie moja piękna buzia! -W stał i wybiegł do łazienki. Ja stałam i zwijałam się ze śmiechu. Po chwili pokrzywdzony wrócił.-Zachowujesz się jak Zayn...haha..hahha.
-Dobra już, trzeba to posprzątać.- Tak więc zabraliśmy się do tej czynności. Zajęło nam to trochę, ale przynajmniej w tym czasie biszkopt ostygł i mogłam zabrać się do ostatnich poprawek naszego wypieku.

PATTY:
Kroiłam, siekałam, kładłam, przekładałam, a Harry smarował, ubijał no i oczywiście stał za mną całując mnie po szyi, kompletnie mi to nie przeszkadzało. Ba!Ja to uwielbiam. Deser powędrował do lodówki, a my posprzątaliśmy kuchnię. Marcheweczki przyszły ze swoim deserem i zadzwoniliśmy po naszego sędziego. Szybko dopracowałam szczegóły i było picuś glancuś. Przybył Blondas zasiadł do stołu, a Louis podał mu desery, które prezentowały się tak: Iga i Lou , Patty i Harry. Konsumpcja przebiegała powolnie, Blondi delektował się każdym kęsem, a my uważnie przyglądaliśmy się jego poczynaniom.
-Myślę że w skali od jednego do dziesięciu temu- Wskazał na nasz.-Mogę przyznać 15- O tak na pewno wygraliśmy.-a temu 15.
-Co?- Chóralny okrzyk.
-Bo prawda jest taka, że ja wolę Snickersy.-Zaśmiał się i wyciągnął jednego z kieszeni. Wyszedł z pomieszczenia i skierował się do swojego pokoju. Cała nasza czwórka popatrzyła na siebie i po chwili wybuchła gromkim śmiechem. Posiedziałyśmy jeszcze trochę u chłopaków i poszłyśmy do siebie. Wykąpałam się i poszłam do pokoju. Leżąc w łóżku sprawdziłam twitter'a, odpisałam na kilka wiadomości, które oczywiście dotyczyły naszego związku. Razem z Harry'm postanowiliśmy że nie będziemy się jakoś specjalne ukrywać, ponieważ ciężko jest wytrzymać w takim związku. Muszę przyznać że nie jest łatwo przyjmować tyle obelg i hejtów na raz, a jest ich naprawdę dużo, ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Napisałam jeszcze: "Mam za sobą kolejny szalony dzień pełen przygód. Dziękuję wam kochani:*". Odłożyłam laptopa i udałam się do krainy Morfeusza.
________________________________________________________________________
Tak jak pisałam nad rozdziałem BŁAGAM KOMENTUJCIE! Nawet jeżeli czytasz ten rozdział 2 lub więcej miesięcy po opublikowaniu proszę skomentuj na 100 % przeczytam i mało tego sprawi mi to jeszcze wielką przyjemność. Jeżeli masz jakieś zastrzeżenie lub nie podoba ci się cokolwiek napisz. Jeżeli chcesz być informowana pisz na gg jest po prawej. Dziękuję.
Dziubaski;*
Patrycja.

3 komentarze:

  1. Fajny rozdział♥♥♥
    Szybko dodawaj następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG ... Konkurs kulinarny to mogła wymyślić tylko Iga . xD
    Niall , wielki sędzia . xD a Snikersa woli od takich pyszności . xD
    Ogólnie cały rozdział mi się bardzo , bardzo , bardzo podoba . :D

    Jeśli będziesz miała czas to zajrzyj na mojego bloga - marzenia-sa-najwazniejsze.blogspot.com dopiero zaczynam i bardzo mi zależy na opinii kogoś , kto pisze bardzo dobrze i ma do tego talent . :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny blog. Dodaję się do obserwatorów i czekam na kolejny rozdział.


    Zapraszam również do czytania i obserwowania mojego nowego bloga, oczywiście jeżeli się spodoba: fallinhappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń